sobota, 23 listopada 2013

Z wizytą w Radzionkowie

Na początku listopada comeniusowcy zawitali w Muzeum Chleba w Radzionkowie, by zgłębiać tajniki produkcji chleba. Oto relacja z ich wizyty.


W Bacówce tuż przed rozpoczęciem zwiedzania.



Muzeum Chleba zaskoczyło nas swoją ekspozycją. Już pierwsze eksponaty sugerowały, że trafiliśmy raczej do muzeum etnograficznego, w którym są rzeczy najbardziej nas interesujące - te związane z chlebem. 


Olga i Karolina pozują tuż pod zdjęciem ołmy z bochnem chleba.

Tak kiedyś wyglądała typowa kuchnia śląska.


Muzeum cieszy się sporym zainteresowaniem zwłaszcza młodszych uczniów


co wcale nie przeszkadzało nam świetnie się bawić.

Na zdjęciu od lewej: Julia, Maria, Paulina, Oliwia, Gosia, Karolina, Stefania, Mateusz, Karmen i Olga
Nasz uroczy przewodnik oprowadzał nas po wszystkich zakamarkach muzeum, rozpoczęliśmy od szybkiej lekcji w starodawnym anturażu.

Tabliczka, kałamarz i bardzo niewygodne ławki.
Naszej uwadze nie umknął nasz patron, który z chlebem ma wiele wspólnego.

Modlitwa zawsze szła w parze z szacunkiem wobec kruszyny chleba.

Po obejrzeniu filmu o historii chleba zwiedzaliśmy pomieszczenia prezentujące dawny wystrój mieszkań, przedmioty użytku codziennego. Tropiliśmy wszystko związane z chlebem...

Pieczenie chleba nieraz odbywało się w otoczeniu maszyn cukierniczych.
Ku naszemu zdumieniu, chleb okazał się niezwykle ciekawym tworzywem w sztuce współczesne...



Tu z wyraźnymi nawiązaniami historycznymi.


lub tworzywem wykorzystywanym do produkcji starożytnych gier. Szachy z pionami pod postacią worków mąki.


Wieża - piec piekarniczy i księżyc w roli skoczka. Bo kiedy piec chleb, jak nie w nocy?
Najbardziej wyczekiwanym przez nasz momentem zwiedzania były warsztaty chlebowe. Każdy z nasz otrzymał porcję ciasta, które miał podzielić na trzy części i umiejętnie zapleść plecionkę. Gotowe plecionki wylądowały w piecu, a później w naszych brzuchach.

Praca wre, tylko ciasto fotografa czeka na wolną chwilę.

Pełne skupienie dziewczyn - plecionka ma być ładna!



Ferworowi plecenia poddała się nawet pani Swobodzian.

Starałem się, ale nawet Olga patrzyła z politowaniem.

Ofermom pomagają profesjonaliści.

Ostatnie poprawki i na tackę.

Gotowe do wypieku.

Muzeum było ciekawym doświadczeniem, nie mniej jednak pozostał niedosyt. Spodziewaliśmy się więcej Chleba, mniej Muzeum.

az

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz